Belgariada – David Eddings

Zazwyczaj staram się nie odwoływać do wyglądu i rozmiarów książek, które opisuje, ale tym razem jest to jeden z tych szczególnych wyjątków. Najnowsze, zbiorcze, wydanie „Belgariady” to książka zdecydowanie domowa i podkocykowa, która powoduje, że od czasu do czasu mruczę sobie po cichu „I like big books and I cannot lie”...

okładka książki

Książka Davida Eddingsa jest całkiem słusznej postury półkownikiem. Jednak rozmiar, to nie wszystko – nie bójmy się tego powiedzieć. Znacznie ważniejsze są emocje, których ona dostarcza. Powrót do młodszych czasów jest pierwszym, co przychodzi do głowy. I jeszcze taka odrobinę egzotyczna i trącąca myszką świeżość – konkretne elementy, które w dzisiejszych opowieściach spotyka się już nieco rzadziej.

Eddings jest jednym z tych autorów, którzy postanowili tworzyć niemal od podstaw. Jego bohaterowie żyją w świecie całkowicie wymyślonym przez autora. Czytelnik, jako przybysz i ktoś całkiem nowy „w okolicy” powoli dowiaduje się kto jest kim, jaki jest panteon i wierzenia oraz pewnej chronologii. W tym przypadku, kwestia bogów została zarysowana już na samym początku. Przy okazji dostajemy informację o potężnym klejnocie, który – jak łatwo się domyślić – będzie miał tendencje do sprawiania kłopotów. Tego rodzaju biżuteria zazwyczaj przyciąga uwagę pewnego szczególnego typu złoczyńców. Oczywiście wszystko przebiega spokojnie i bezpiecznie, ale tylko do momentu, w którym pojawia się czytelnik (tak, właśnie on, Ty…, Ja…, My – sprawcy wszelkiego zła w książkach, gdyby nie nasza ciekawość i chęć zajrzenia w czyjąś historię…). Światu, który właśnie poznajemy potrzebny jest bohater, który uwolni wszystkich od nadciągającego zła.
Belgariada to przykład klasycznej fantasy, takiej po tolkienowskiej i w pewnym stopniu jest ona również cokolwiek przewidywalna. W każdym razie takie wrażenie może odnieść czytelnik dzisiaj, ale nie było to takie oczywiste prawie trzydzieści lat temu, gdy powstawał pierwszy tom. Niemniej jednak ta „klasyczność” w niczym nie ujmuje przyjemności z lektury, a wręcz jest jednym z głównych czynników przenoszących mnie w młodsze czasy. Kiedy nie można już liczyć na legendarnych bohaterów, a na horyzoncie pojawia się młody i niedoświadczony człowiek, z perspektywą niezwykle trudnego zadania i wspaniałej przygody, to moja wyobraźnia zaczyna szaleć od wszelkich możliwych scenariuszy zaczynających się od „a gdybym to był ja”…
Mamy tu wszystko, czego można oczekiwać od klasycznej sagi: przepowiednię, magów, tajemniczy i potężny artefakt, bohatera-niespodziankę oraz – bardzo klimatyczne – mapki.

Zbiorcze wydanie powieści Eddingsa to pięć tomów i prawie 1300 stron, które skutecznie potrafią oderwać czytelnika od codzienności na długie chwile. Nie ukrywam, że jest to szczególnie istotne, gdy za oknem „nadchodzi zima”...

Kamil Świątkowski

Wydawnictwo Prószyński i S-ka
ISBN: 978-83-8123-067-4