Czerwień Rubinu – Kerstin Gier

Primo – nie oceniaj książki po okładce. Secundo – nie oceniaj książki po jej wydawcy. I wreszcie tertio – nie oceniaj książki po zamieszczonej na okładce adnotacji trylogia. Takie trzy myśli błądziły mi po głowie kiedy czytałem Czerwień Rubinu i dodam od razu, że nie błądziły zbyt długo.


okładka książki

Zacznę od tertio, które jeszcze najłatwiej wyjaśnić. Wchodząc do księgarni i przeglądając zawartość półek dochodzę czasem do wniosku, że jak już znajdę coś do czytania, to prawie zawsze będzie to trylogia. Nie wnikam w przyczyny tego zjawiska – czy jest to naśladownictwo, czy może osoby odpowiedzialne za wypuszczenie tytułu na rynek za wszelką cenę chcą przywiązać do siebie czytelnika przynajmniej na jeszcze dwie książki? Naprawdę nie wiem. Dlaczego o tym wspominam? Bo na okładce Czerwieni... jest całkiem sporo informacji, a między innymi również ta, że tytuł należy do „trylogii czasu”. Swoją drogą jedną trzecią pozostałych informacji – czyli to, co nie stanowi nazwiska autorki, tytułu i nazwy wydawnictwa – można było umieścić na banderoli, lub całkowicie pominąć. Ale, jak już wspomniałem, nie należy się spieszyć z opiniami.
Drugi powód, dla którego w ogóle wspominam o napisie „trylogia” to ten, że na początku nawet go nie zauważyłem. Jednak już dość szybkie tempo, z jakim rozwijała się akcja oraz prędko mijający na lekturze czas dały jasno do zrozumienia, że na jednym tomie nie może się skończyć.
I dobrze...

Secundo? Nie będę ukrywał, że logotyp Literackiego EGMONTU umieszczony na okładce dał mi trochę do myślenia. Musiałem zwalczyć stereotyp wydawnictwa gier i komiksów i otworzyć dla wydawcy linię kredytową w nieco innej branży. Czerwień Rubinu sprawia jednak, że czuję, iż ten kredyt może się opłacić. Jestem w stanie polubić bohaterów, autorkę i całą serię, choć – gdyby mnie ktoś zapytał – nie byłbym w stanie, z ręką na sercu, powiedzieć, o co chodzi w tej książce. Nie oznacza, to, że jest ciężka, lub niezrozumiała. Autorka pisze zrozumiałym językiem, wiekowo celując raczej w młodzież, ale bez przesadnej stylizacji. Wszystkie wydarzenia opisane są jasno i barwnie,a jednak...

o ile w wielu przypadkach mogłem się domyślić w którym kierunku będzie zmierzać główna intryga, o tyle tutaj napotkałem tajemnicę, która sprawia, że z niecierpliwością wyczekuję następnych tomów.

A primo? Tego chyba nie muszę objaśniać, ale i tak powiem, bo okładka nie ilustruje nic związanego z wątkami. Pozostaje mieć nadzieję, że przedstawiona na niej twarz kobiety nie zawęzi grupy odbiorców tylko do płci pięknej.

I jeszcze kilka słów o intrydze. Pierwszy tom pokazuje, żę autorka doskonale sobie radzi z jej zawiązaniem, choć muszę przyznać, ża czasem odnosiłem wrażenie, jakby to był tylko jeden wielki wstęp – mam nadzieję, że następne tomy nie zepsują tego wrażenia.
Nie bez znaczenia będzie pewnie również wątek miłosny i tu również pojawia się obawa, aby autorka nie rozbudowała go za bardzo, ponieważ nie powinien on grać w tej książce pierwszych skrzypiec. I wreszcie „nowinki” - coraz trudniej jest napisać o czymś nowym. Tu mamy do czynienia z tajnymi Lożami, z alchemią, ze znanymi nazwiskami, a może nawet i z wampirami. I to wszystko już było. Gier postarała się jednak i dodała kilka drobiazgów (a może ułatwień), które sprawiają, że czyte się ją jeszcze przyjemniej. Bo przecież każdy z nas kiedyś marzył by cofnąć się w czasie i naprawić swoje błędy.
A tu taka niespodzianka...

Gorąco polecam.

Kamil Świątkowski

EGMONT
ISBN: 978-83-237-3438-3




tę książkę dostaniesz również w Amazonka.pl , Merlin.pl oraz Selkar.pl