Cukierku, ty łobuzie – recenzja gry.

Ta gra pojawiła się u nas w wakacje, ale jeśli weźmiemy pod uwagę szybko nadchodzącą jesień, to jeszcze przez chwilę nie jej nie schowamy. Do recenzji podesłało nam ją wydawnictwo Alexandria. Gra nawiązuje do książek o kocie Cukierku i on też jest tu głównym i aktorem, którego główną rolą jest znajdowanie nam zajęcia.

pudełko

Instrukcja i zasady

A jednak jeszcze jedno słowo wstępne. Ta „gra” to tak naprawdę dwie gry. Pierwsza z nich to właśnie Cukierku, ty łobuzie, a druga to Złapię cię Cukierku. Pierwsza z nich to gra kooperacyjna – co było bardzo przyjemnym zaskoczeniem. Kot zniszczył nowy sweter mamy, a rodzina musi odnaleźć wszystkie kawałki włóczki i dotrzeć do drutów, zanim kot wróci do swojego legowiska. Gracze rzucają kostkami, decydują o tym, kto i o ile pól się przemieszcza, a następnie przesuwają po planszy wybrany pionek Rodziny i kota (jeśli tak wypadnie kostka). Dla urozmaicenia gry (i szczerze mówiąc – również dla zwiększenia szans graczy) trasa urozmaicona jest przeszkodami i bonusami. Kot potrafi być bardzo szybki, a gracze mają do dyspozycji (zawsze i niezależnie od liczby osób nad planszą) cztery pionki. Warto więc dobrze przemyśleć i przedyskutować taktykę, bo przegrać z Cukierkiem wcale nie jest tak ciężko.

Druga gra wydaje się już bardziej tradycyjna i na pierwszy rzut oka przypomina wyścig, ale prawda nie jest aż tak oczywista. Tym razem każdy gra dla siebie i sam decyduje o swojej taktyce – bo o wygranej decydują punkty, na które wpływa kilka czynników. Gracze próbują jak najszybciej pokonać całą trasę i w ten sposób zdobyć kilka punktów. Po drodze zbierają „bonusy” za każdym razem, gdy na nich się zatrzymają. Jest to o tyle istotne, że w ten sposób można otrzymać również punkty ujemne. Trzecim sposobem na zdobycie punktów jest przeszukiwanie kryjówek, w których chowa się Cukierek. Wydłuża to wprawdzie trasę potrzebną na dotarcie do mety, ale odnalezienie kota może dać graczowi sporą przewagę.

karty

Wiek, liczba graczy i czas gry.
Wydawca ustalił wiek minimalny na okolice 6+. Jeśli uwzględnimy fakt, że podstawą do stworzenia scenariusza gry były książki dla dzieci oraz fakt, że jest to gra familijna, to do dolnej granicy wieku nie można mieć. Jeśli chodzi o górną granicę – tu już jesteście zależni od swojego humoru i towarzystwa nad planszą.

Liczba graczy, wyznaczona została na 1-4. Warto tu zaznaczyć, że wersja solo, dotyczy właściwie tylko wariantu kooperacyjnego (w tym wypadku kooperacja polega na szczerości z samym sobą). W tej wersji gracz rzuca kostką by wyznaczyć ruch kota i Rodzinki. Druga gra wymaga już przynajmniej dwojga przeciwników. Obie rozgrywki wymagają też różnych taktyk. Górna granica wynika również z tematycznej podstawy gry – Czteroosobowej rodzinki (i kota).

Wydawca określił czas rozgrywki na ok 20 minut. I po kilku rozgrywkach spokojnie można stwierdzić, że są to dobra średnia. Oczywiście wraz z doświadczeniem i kolejnymi rozgrywkami, czas potrzebny na przygotowanie rozgrywki, czy zdecydowanie się na konkretną taktykę. Oczywiście warto też wziąć poprawkę na wiek i doświadczenie najmłodszych graczy, ale ogólnie gra jest raczej szybka, nie wymaga wielu starań by ją rozpocząć.

gra

Opakowanie, gra i ogólne wrażenie

Obie gry, czyli Cukierku, ty łobuzie i Złapię cię Cukierku mieszczą się w płaskim i niezbyt dużym pudełku i wykorzystują dwie strony tej samej planszy. Używają też tych samych pionków i znaczników, co jest praktyczne i znacząco zmniejsza „tłok” w opakowaniu. Opakowanie nie jest wyposażone w przegródki ani wypraskę. Z jednej strony oznacza to, że wszystkie elementy mogą swobodnie przesuwać się po całym pudełku, ale z drugiej pozwoli na dopakowanie do środka jednej (lub kilku) mniejszej gry i zgrabnie spakować się na rodzinny wyjazd. W takim wypadku pozostanie tylko zadbać o płaską powierzchnię, na której da się rozłożyć planszę.

Mamy tu doskonały przykład gry familijnej – w sam raz na sobotnie popołudnie (lub, jeśli ktoś woli – niedzielny poranek) – i pozycję szczególnie atrakcyjną dla wielbicieli kota Cukierka. Niemniej jednak także i pozostali mogą przyjemnie spędzić czas nad planszą. Wbrew pozorom gra kooperacyjna nie jest wcale taka łatwa do wygrania, a w wyścigu z poszukiwaniami warto trochę pogłówkować by zdobyć więcej punktów, a przede wszystkim nie poddawać się, bo decydujące starcie może się zdarzyć nawet na ostatniej prostej.

Kamil Świątkowski

Grę do recenzji dostarczyło nam Wydawnictwo Szach-Mat