Niezłe ziółka

Wszystko wskazuje na to, że, po kilku nieudanych podejściach, wiosna wreszcie zaczęła się rozpędzać. Są jednak dni, kiedy na wyjście do ogródka jest odrobinę za zimno, a mimo to Chochliki i tak domagają się informacji na temat poziomek i słodzika, którymi zajadają się co lato. W sukurs Naczelnemu przyszła (dosłownie – pocztą przyszła) gra Niezłe ziółka. To zupełnie jak w domu, pomyślał Naczelny i zawołał Chochliki...

pudełko

Instrukcja i zasady

Niezłe ziółka to pozornie bardzo prosta i bezstresowa gra karciana. Gracze otrzymują cztery skrzynki, które muszą obsadzić konkretnymi zestawami ziół. Podczas każdej rundy karty dokładane są do ogrodów prywatnych (dostępnych tylko dla ich właściciela) oraz do ogrodu wspólnego. Korzystając z zawartości ob z nich można uzbierać coś dla siebie. Ale żeby nie było za łatwo – do raz obsadzonej skrzynki nie można już nic dosadzić. Bez wątpienia przydatna będzie tu cierpliwość i umiejętność blefowania. Karty do obu ogrodów wykłada się odsłaniając jedną naraz. Należy podjąć decyzję, do którego z ogrodów trafi pierwsza z nich. Druga automatycznie wędruje do niewybranego wcześniej ogrodu, ale i tak można w ten sposób próbować pokrzyżować plany swoim przeciwnikom. Obsadzenie wszystkich skrzynek jak najszybciej wcale nie gwarantuje sukcesu. W tej grze liczą się punkty, a można ich zdobyć całkiem sporo.

karty

Wiek, liczba graczy i czas gry.
Wiek jest w tym wypadku dość prosty do weryfikacji. Wydawca podaje granicę 8+, ale siedmioletni Chochlik doskonale daje sobie radę. Umiejętność czytania nie jest niezbędna, ale warto umieć rozpoznawać symbole i rodzaje kart oraz posiadać umiejętność adaptacji i cięcia własnych planów (kiedy musimy taktycznie zapełnić tylko część skrzynki, lub kiedy po jej zapełnieniu sytuacja na stole pokazuje, że warto było poczekać).
Liczba graczy to według wydawcy 1-4. I to jest wystarczająca i bardzo przyjemna informacja. Wprawdzie sporadycznie mogą zdarzyć się sytuacje, gdy chcielibyśmy zagrać w większym gronie, ale w większości przypadków górny limit wystarczy. Wersja solo zaś w dużym stopniu zależy od naszego uporu, ale także i od losu i pod tym kątem dość realistycznie zbliża się do właściwego ziółkarstwa. A czas? Cóż – gra mija szybciej, niżby się zdawało. Wydawca informuje o 20 minutach, ale rozgrywka sprawia wrażenie dużo szybszej – szczególnie, gdy już kilka kart leży na stole.

gra

Opakowanie, gra i ogólne wrażenie

Gra jest zapakowana w małe i poręczne pudełko. Mieszczą się w nim wszystkie karty i jeszcze zostaje trochę „powietrza”. W kategoriach podróżniczych oznacza to, że można tam dopakować na przykład standardową talię kart, albo woreczek z kośćmi. Tak spakowana całość doskonale zmieści się nawet w niewielkim plecaku. Wnętrze pudełka jest delikatnie stylizowane na drewnianą skrzynkę, co doskonale pasuje do klimatu gry.
Rozgrywka jest całkiem przyjemna i ma zdrowy poziom interakcji między zawodnikami. Bardzo podoba mi się również fakt, że można w grę grać solo – nawet mimo tego, że polega ona wtedy głównie na zdobywaniu jak największej ilości punktów. Karty są delikatne, ale całkiem solidne (jeśli nie mamy nawyku zginania i miętoszenia kart). Jakkolwiek dobrym pomysłem może być zakup koszulek ochronnych. Szczególnie jeśli przewidywane są rozgrywki plenerowe – a wydaje mi się, że warto brać je pod uwagę.

Bardzo przyjemnym akcentem są również karty z podstawowymi informacjami na temat ziółek. Choć opis każdego z nich jest bardzo skromny, to mam wrażenie, że i tak może zaskoczyć większość graczy swoimi ciekawostkami.

Nic tylko siać… znaczy grać…!

Kamil Świątkowski

Grę do recenzji dostarczyła nam Granna