Rybak znad Morza Wewnętrznego – Ursula le Guin

Na początek kilka słów wyjaśnienia. Książka gości na mojej półce już od dłuższego czasu. Dobrze jej tam, więc nie ma zamiaru się z niej ruszać. Chyba że na mały zaczytany spacer. Jest doskonałym półkownikiem. A do tego ma wyborowe towarzystwo. Ale o tym za chwilę.

okładka książki

Być może powinienem też powiedzieć, że w tym wypadku opowiem Wam bardziej o samej książce niż o treści. Bo Ursula le Guin nie jest twórcą, którego się recenzuje. O pisarzach tak zasłużonych jak ona się mówi, rozmawia i poleca tym, którzy jeszcze nie mieli okazji zapoznać się z jej dziełami. A Rybak znad Morza Wewnętrznego to już trzeci tom utworów zebranych tej autorki. Nie odbiega od poprzednich, ani jakością wykonania, ani objętością – i tak samo jak one zachwyca.

Le Guin znana jest przede wszystkim z Ziemiomorza i Światów Hain. W Rybaku… również wraca do obu tych miejsc. Czytelnik ma więc okazję poznać autorkę i jej styl w małych porcjach i pod różnymi kątami. Jest to o tyle istotne, że jej książki nie są szczególnie łatwą lekturą. Z jednej strony wygląda to tak, jakby bohaterowie zostali tak skonstruowani, by dorastać razem z czytelnikiem i zachęcać go do ponownego sięgania po wszystkie tytuły. Z drugiej zaś – w tle zawsze dzieje się tyle ważnych spraw i wydarzeń, że czasem nie jest trudno zagubić się w wątku. Nie wynika to bezpośrednio z jej stylu pisania, ale z faktu, że autorka dokładnie obserwuje ludzkie zachowania i wnosi je do swoich historii. Odwieczną chęć do poznawania i zdobywania nowych terenów wykorzystuje do podkreślania zauważonych cech – pozytywnych i negatywnych. Można odnieść wrażenie, że w jej książkach człowiek próbuje zapanować nad wszystkim, podczas gdy nie jest do końca jasne, czy potrafi on zapanować nad sobą.
Nic u niej nie wydaje się za proste. Nawet kiedy sytuacja wydaje się uspokojona i opanowana to wiadomo, że coś wisi w powietrzu. I zdecydowanie pozostawia czytelnika z materiałem do przemyśleń.

Zbiór opowiadań ma jedną, ciekawą i bardzo ważną zaletę. Czytelnik, który do tej pory nie miał okazji spotkać się z twórczością le Guin, będzie miał możliwość zapoznać się z szerokim wachlarzem jej umiejętności ponieważ tym razem są to historie bardziej różnorodne – w stosunku do poprzednich dwóch tomów. Dodatkowo – tytułowe opowiadanie jest publikowane w Polsce po raz pierwszy. Normalnie same smaczki i frykasy.

A wspomniane towarzystwo? Cóż – książka na półce prezentuje się tak, jak na poniższym obrazku i chociaż daleki jestem od oceniania książek po okładkach, to w tym wypadku mogę z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że jest to wydanie na pokolenia.

Towarzystwo le Guin

I like big books, and i cannot lie...

Kamil Świątkowski

Wydawnictwo Prószyński i S-ka
ISBN: 978-83-8097-019-9