Wolsung Antologia, tom I

Wolsung to nazwa gry fabularnej, która powstała parę lat temu w naszym kraju. Jest ona osadzona w awanturniczym, quasi wiktoriańskim, świecie, w którym magia i maszyny parowe przeplatają się ze sobą, zarówno w warstwie tła, jak i w przypadku pierwszoplanowych bohaterów opowieści. Gracze mogli się wcielać w wyrafinowanych dżentelmenów – bywalców salonów, kokieteryjne łowczynie dzikich bestii na rozległych sawannach, błyskotliwych tropicieli mistycznych zbrodni, czy wreszcie badaczy zaginionych cywilizacji – prawie bez żadnych ograniczeń dla wyobraźni.

okładka książki

Wolsung okazał się bardzo udanym pomysłem i zyskał wielu fanów, którzy, choć po kilku latach niemrawe wspieranie ze strony twórców i wydawców prawie zamknęło linię wydawniczą, nie odpuścili. Można powiedzieć że ogłaszając konkurs na opowiadanie wydawcy nie spodziewali się takiej ilości zgłoszonych tekstów, fani się przebudzili… o nie, nigdy nie zapomnieli. Prosty trik oddający większość pracy w ręce fanów dał świetne rezultaty. Niestety nie obyło się i bez łyżki dziegciu.

Trzynaście opowiadań zamieszczonych w pierwszej antologii prezentuje różny poziom, choć był on na tyle przyzwoity, że pozwalał na publikację ich bez wstydu. Gorzej było niestety w kilku innych aspektach włącznie z katastrofalnym wręcz stanem przeprowadzonej korekty tekstu. To ostatnie szczególnie mnie boli bo nowo powstałe wydawnictwo złe daje sobie świadectwo wypuszczając na rynek tak niechlujnie przygotowane teksty. Literówki, braki słów, a nawet nie całkiem ujednolicona czcionka w całym tekście wylewała się ze zbiorku tak, jak moje łzy, gdy ów zbiorek czytałem na głos znajomym. Nie można zakładać, że tekst kupią tylko tzw. rpgowcy, i że można dać im ochłap bo i tak te świry będą zadowolone. Więcej szacunku.

Skoro jad został już wylany przejdźmy do samych opowiadań. Często bywa w antologiach że tekst poszczególnych utworów nie zawsze oddaje atmosferę świata. Tu również czynię pewien zarzut, bo choć wszystkie opowiadania trzymają się ogólnej wizji tego świata, i nie można żadnemu z nich zarzucić braku klimatu, to nie zawsze jest to klimat lekkiej awantury. Na próżno tu szukać błyskotliwych ripost słownych i tajemnic skrywanych przez oszalałych konstruktorów lub perfidnych przywódców zaginionych ras. Być może to czarnowidztwo naszych krajan spowodowało, że część opowiadań stanowią teksty ponure, ba... ocierające się niekiedy nawet o wulgarność i zachowania rynsztokowe odległe bohaterom typowym dla J. Verne’a, E. Poego, A. Conan Doyla czy H. Ridera Haggarda. Niektóre z tych tekstów są bardzo dobre ale być może powinny zostać zamieszczone w drugim przyszłym tomie, który mógłby mieć dopisek „noir”.

Wydawcom udało się przyciągnąć paru znanych pisarzy i akurat opowiadania przez nich spłodzone jaśnieją w zbiorku niczym diament Koh-i Noor. Uwagę należy zwrócić zwłaszcza na Krzysztofa Piskorskiego ubiegłorocznego zdobywcę nagrody im. Zajdla, i jego opowiadanie „Archibald Compton i zaginione miasto Enli-La”. Podobnie z nominowanymi we wcześniejszych latach Pawłem Majką, który do zbiorku napisał „Ostatnią pracę Perfoklesa Durronta” oraz Macieja Guzka autora opowiadania „Czarne Jaskółki” (jedno z tych zasługujących na umieszczenie w zbiorze bardziej ponurych historii). Każde z nich utrzymane w zupełnie innym stylu, ale w każdym widać świetne warsztat i pomysł.

Moi słuchacze wyraźnie ożywiali się również podczas słuchania zabawnego i utrzymanego w świetnym tempie „Colossusa” Mateusz Bielskiego (utrzymanego w stylu dystyngowanym „Barona Nuchternkopfa tryumf potrójny” autorstwa Simona Zacka); przemyślanego kryminałku z twistem „Krąg de Berville’a”, którego autorem jest Marcin Rusnak.

Każde opowiadanie opatrzone jest nawiązującą do niego ilustracją, a smaczkiem dla każdego fana są przedruki mapy świata, Wanadii (odpowiednik Europy), czy schematu lyonessańskiego (londyńskiego) metra. Do pełnej satysfakcji odbiorców brakuje tylko opisów postaci, miejsc czy przedmiotów oraz garści pomysłów rozwijających wątki z danych opowiadań. Przedruk tylko map i planów z podręcznika choć przydatny dla kogoś nieobeznanego ze światem, nie wnosi jednak nic nowego dla łaknących dodatkowych informacji rpgowców. Czy Wydawca dobrze przeanalizował, kto będzie odbiorcą produktu? W obecnym stanie rzeczy będą to raczej tylko ci, którym słowo „Wolsung” cokolwiek mówi. Zwykły czytelnik literatury fantastycznej, czy nawet steampunkowej, może się nie skusić. Szkoda bo trochę zmarnowano potencjał, a naprawdę dobre opowiadania mogą nie trafić do szerokiego grona i zdechnąć gdzieś młynach książkowych.

No i ta korekta, błeeee..., weźcie się tam do roboty nim wydacie tom drugi, który i tak kupię za własne ciężko zarobione pieniądze.

Autorzy: Krzysztof Piskorski, Paweł Majka, Maciej Guzek, Michał Studniarek, Marcin Rusnak, Simon Zack, Anna Wołosiak-Tomaszewska, Sylwia Finklińska, Igor Myszkiewicz, Hubert Sosnowski, Mateusz Bielski, Zbigniew Szatkowski, Karol Woźniczak

Marcin Marchlewski

Wydawnictwo Van der Book