Zombie survival - Max Brooks

Ok! Skupcie się. Ta książka może utrzymać was przy życiu. Jest dość gruba i można użyć jej jako broni. Nawet jako tarczy. Wszak lepiej, aby czyjeś nadgniłe kły zatopiły się w niej niż w waszej tchawicy. Jeśli nauczycie się jej na pamięć, możecie rozpalić dzięki niej ogień, co pomoże przetrwać wam atak w warunkach arktycznych bądź pozwoli odegnać padłe z głodu psy. Ponadto pamiętajcie - spopielenie gwarantuje niemal stuprocentowe pozbycie się zwłok, bez prawa powrotu. Wiele innych zastosowań tej książki może wam przyjść do głowy po jej lekturze. Pamiętajcie - to może być najważniejsza książka, jaką kiedykolwiek przeczytaliście. Książka waszego życia, wiadomo bowiem, że śmierć wyciągnie po każdego swoje szpony. Bez zbędnej zwłoki skorzystajcie z szansy i uzbrójcie się w nią w najbliższej księgarni!

okładka książki

Posiadacz tej książki musi tylko jedno. Musi zdać sobie sprawę, iż nzambe czy też zumbee, czyli błąkające się dusze lub martwe bóstwa albo po prostu żywi zmarli naprawdę istnieją i czyhają gdzieś za progiem, by wbić w nas żółte, nadgniłe zęby. Jeśli to stanie się dla nas oczywiste, książka staje się wybitnym osiągnięciem w dziedzinie poradników szeroko pojętej sfery survivalowej. Jeśli jednak ktoś już sam jest zombie lub jest w pierwszym stadium choroby (pusty wzrok, rozmowy o niczym, brak chęci na cokolwiek poza agresją, praca biurowa 8-16), także może się czegoś nauczyć, zanim pewne procesy staną się nieodwracalne. Poza dostosowaniem jej do wiadomej sytuacji, a nawet pewnego wyspecjalizowania, książka jest także bardzo przystępnym podręcznikiem wiedzy dla laików na temat sztuki przetrwania, dla domorosłych taktyków wojennych, a także dla miłośników fantastyki i zabaw z tajną historią świata.
Oprócz dowodów medycznych na istnienie zombie, opisów gorszących przykładów istnienia haitańskich łże-zombie czy też analiz zachowań społecznych w dobie rosnącego zagrożenia oraz wizji całego świata opanowanego przez żywe trupy, autor zawarł w książce garść rad na temat broni i jej skuteczności - zwykły łom, samurajski miecz i wytłumiony
AK-47 (w trzeciej ręce) nadal pozostają najlepszym zestawem antyzombiastycznym. Brooks przedstawił sposoby krycia się i poszukiwania schronień, możliwości transportowych czy choćby budowy prostych i szybkich umocnień własnego domu. Ukazał możliwości ochrony siebie i bliskich na morzu i rzekach, lądzie i w powietrzu, bardzo rzeczowo rozpatrując walkę na każdym z kilku rodzajów terenu.
Na końcu autor zestawił wszystkie znane mu historyczne przypadki rzekomych ataków nieumarłych (sięgające nawet 60 tys. lat p.n.e.). Przyznaję jednak, iż jest to najsłabsza część książki. Brak solidnych przypisów oraz wciąż powtarzające się zdania na temat zaginięcia dowodów bądź świadków, jak również podawanie niesprawdzalnych dokumentów kreują bardziej nieudaczną teorię spisku niż wiarygodną opowieść stworzoną przez podanie na serio zabawnych konotacji historycznych, które uwiarygadniałyby tezę zombie maszerujących (i głośno wyjących o swoje prawo do prawdy) przez arenę historii.
Książkę jednak połyka się bardzo szybko (a może to ona wyżera nam mózg) i z dużą przyjemnością, gdyż Max Brooks ani na chwilę nie traci rezonu, ośmieszając swoje dziełko jakimś żartem. Pisze wszystko całkiem serio, choć można dopatrzeć się mrugnięć oka do czytelnika, co powoduje, że jestem w stanie uwierzyć, iż autor nie jest tylko szalonym prorokiem zagłady czy jakimś innym bełkoczącym, brodatym wariatem mającym jakieś zombiekompleksy związane z tym, że zjadł swoja matkę lub coś podobnego.
Książka wydana bez błędów i literówek, do tego lekka w transporcie i nie niszczy się łatwo.
Kup ją, zanim w księgarni nie będzie już ani jednej żywej duszy, która mogłaby cię obsłużyć.

Marcin Marchlewski

Redhorse
ISBN: 978-83-60504-43-7