Faraon – Bolesław Prus i Inni.

Czy zdarzyło Wam się kiedyś to dziwne uczucie, że wiecie coś więcej niż inni? Nie... nie chodzi o wiedzę ogólną, ale o to uczucie, że zauważyliście coś bardzo istotnego w miejscu, w którym wszyscy inni nie zauważyli nic. Znacie to?

I zapytam jeszcze z drugiej strony – jeśli coś podobnego Wam się kiedyś przytrafiło, to co z tym zrobiliście. Jak bardzo wytrwali byliście w dążeniu do sprawdzenia własnych przeczuć? Czy może od razu przyjęliście punkt widzenia ogółu?

Dawno, naprawdę dawno, temu Heinrich Schliemann wziął do ręki egzemplarz Iliady i wyruszył z nim na poszukiwania historycznej Troi. Wieść niesie, że przestudiował dokładnie zarówno dzieło Homera, jak i topografię starożytną miejsca, w którym – jak podejrzewał – powinna się znajdować Troja. Archeolog do tego stopnia zawierzył starożytnemu autorowi, że gdy natrafił na Skamander zdjął buty i wszedł do wody, by sprawdzić, czy ma ona odpowiednią temperaturę... Schliemann był bardzo wytrwały w swoich poszukiwaniach i w ich efekcie odnalazł swoją Troję(1).
To była druga połowa wieku dziewiętnastego, a sama archeologia, jako dziedzina, była bardziej awanturniczą przygodą, niż ściśle pojmowaną nauką.

okładka książki

Wiele lat później w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego drogą pantoflową rozchodziła się inna – choć bardzo podobna w treści – plotka. Nie w Grecji, lecz w Egipcie, pewien uznany naukowiec z książką w ręku miał poszukiwać potwierdzenia swoich spostrzeżeń związanych z „Faraonem” Bolesława Prusa.

Na plotce należałoby jednak poprzestać, bo już kilka zdań zamienionych z naukowcem pozwoli zauważyć, że wprawdzie mamy do czynienia z człowiekiem, który nie boi się podążyć za marzeniem, ale jednocześnie stoi dość twardo na ziemi, a informacje pozyskane z książki poddaje surowej ocenie w świetle aktualnej wiedzy o Nowym Państwie w Egipcie. W swoich badaniach już dotarł bardzo daleko – świadczą o tym liczne publikacje, rzesze studentów i tytuł naukowy. A jednak... „Faraon” jest wciąż obecny i właśnie teraz nadszedł jeden z jego ważniejszych dni.

O co chodzi z tym Prusem?

Od momentu, gdy „Faraon” ukazał się w druku – pierwotnie w częściach w Tygodniku Ilustrowanym – minęło już prawie 120 lat. Ale już wtedy wywoływał wiele emocji ze względu na temat i fakt, że tego rodzaju literatura nie kojarzyła się do tej pory z Prusem. A jednak zdecydował on na poznanie tematu i umieszczenie swoich bohaterów właśnie w Egipcie w okresie Nowego Państwa. Powieść odniosła wielki sukces, a rzesze jej wielbicieli uwierzyły w historyczną dokładność „Faraona”. I tu pojawia się problem. Egiptologia (oraz egiptomania) na świecie zaczęła się raptem 100 lat wcześniej(2) Oczywiście wiedza na temat tej starożytnej cywilizacji dotarła również na ziemie polskie, co bez wątpienia przyczyniło się do popularności powieści Prusa.

Bolesław Prus w oczach swoich czytelników – oprócz sławy pisarza – wyrósł na znawcę Starożytnego Egiptu. Czy słusznie?
Prawie każdy czytelnik czytając współczesne książki uzna, że jest w stanie odróżnić fikcję od prawdy historycznej. Ale znów – czy słusznie?

Nie można powiedzieć, że do napisania swojej książki Prus się nie przygotował. Pytanie powinno raczej brzmieć, skąd czerpał swoją wiedzę. Archiwa zbadane po śmierci pisarza dały tylko częściową odpowiedź na to pytanie. Można jednak stwierdzić, że były to informacje czerpane z drugiej, a czasem i z trzeciej ręki. Część z nich byłą już wcześniej mocno „podkolorowana”. Prus dołożył do tego własną historię i…

A teraz wróćmy do naszego Profesora.

Czy rzeczywiście chodził po Egipcie z książką Prusa w ręku? A dlaczegóż miałby tego nie robić. W końcu to przyjemna lektura i jeśli nie przeszkadzało mu to w pracy, to chyba można, prawda? Ale faktem jest, że o samej powieści mówił dość często – na swoich zajęciach i na spotkaniach z miłośnikami Starożytnego Egiptu. W końcu w tym roku (2014), wykorzystując jubileusz 120 lat upływających od rozpoczęcia prac nad „Faraonem”, postanowił się z tą powieścią rozprawić.

Rozprawa, przybrała formę nowego wydania powieści Bolesława Prusa uzupełnionego o kilka cennych rozprawek na kilka podstawowych tematów dotyczących tego dzieła. Nie chodzi o to, by w jakikolwiek sposób umniejszyć znaczenia tej pozycji, czy jej autora. Raczej o to, by dodać coś jeszcze do wartości całej powieści.

Najnowsze wydanie „Faraona” zbiega się z jeszcze jedną rocznicą – tym razem już bardziej okrągłą. Dokładnie 100 lat temu Edward Okuń zakończył prace nad ilustracjami do specjalnego wydania tej powieści. Niestety do opublikowania jego prac nie doszło. Przynajmniej aż do tego roku, gdy zostały one odnalezione, odświeżone i umieszczone właśnie w tym – określanym mianem „bibliofilskiego” – wydaniu. Samemu Okuniowi zaś poświęcono esej na końcu książki.

Pozostałe rozprawki dotyczą między innymi warstwy językowej „Faraona” – tak polskiej, jak i egipskiej. Dość powiedzieć, że przez te 120 lat dużo się zmieniło w tej kwestii. Mamy również esej o warsztacie pracy Prusa, o jego wiedzy i o samej powieści. Tu z kolei czeka na nas mnóstwo cennych informacji – również tej, skąd wzięło się przekonanie, że „Faraon” był ulubioną lekturą Stalina.

Mamy wreszcie właściwą rozprawę z realiami historycznymi. Jeśli kibicowaliście Prusowi, to mam dla Was niemiłą wiadomość. Nie zmienia to jednak faktu, że przyjemność z lektury można dalej czerpać garściami. A skoro już o lekturze...

Być może zauważycie to od razu, a być może nie zauważycie tego wcale, ale treść zasadnicza powieści również przeszła przez pewien rodzaj odświeżenia. Ponowna redakcja i uwspółcześnienie tekstu służy właśnie temu, by również i dzisiejszy czytelnik skupił się na tym, co w „Faraonie” jest ważne, zamiast walczyć ze zrozumieniem tekstu pierwotnego.

Powieść Prusa opowiedziała nam swoją historię. Być może czytaliście ją w męczarniach przymuszeni gdzieś w szkole. Być może zrobiliście to z przyjemnością i bez żadnego przymusu. A może ta książka wędruje z Wami przez dłuższy czas i wracacie do niej w wolnych chwilach.

Dzięki Profesorowi Niwińskiemu i zebranemu przez niego zespołowi mamy okazję poznać jeszcze kilka historii które dzieją i działy się wokół „Faraona” lub go tylko dotyczyły. Czy to będą już wszystkie historie, czy może ktoś jeszcze coś do tego dołoży? Tego nie wiemy na pewno. Historia i tajemnica związane z tą starożytną cywilizacją jeszcze nie raz nas zaskoczą. Warto więc mieć oczy i uszy otwarte. Być może teraz będziecie inaczej patrzyć na ludzi, którzy idą z książką w ręku.

1.„Swoją” ponieważ późniejsze i dużo dokładniejsze badania wykazały, że jego odkrycie nie pokrywało się w pełni z miejscem i czasem przebywania tam bohaterów Iliady. Mimo późniejszych uściśleń waga badań Schliemanna nie została umniejszona, a on sam nie poprzestał na Troi.

2.Jako „oficjalne” narodziny współczesnej egiptologii przyjmuje się wyprawę Napoleona do Egiptu w 1798 roku. Bonaparte zabrał wtedy ze sobą wielu badaczy i rysowników, a wśród nich również Dominika Vivanta Denona. Po zdobyciu Kairu, to właśnie on rozpoczął prace „poznawcze”, których zadaniem było zbadanie i udokumentowanie pozostałości cywilizacji starożytnego Egiptu.

Bolesław Prus, Faraon, wydanie analityczno-krytyczne z ilustracjami Edwarda Okunia. Wydawnictwo Pro-Egipt, Warszawa 2014, ISBN 978-83-915941-7-9
Autorzy esejów uzupełniających:
Roksana Blech
Małgorzata Biernacka
Hieronim Kaczmarek
Andrzej Niwiński
Leszek Zinkow

Kamil Świątkowski