Nacja - Terry Pratchett

Nie zamierzam ukrywać, że do każdej nowej światodyskowej książki Terrego Pratchetta podchodzę niemal bezkrytycznie. Nie chodzi tylko o markę, jaką stworzył, czy o to, że stał się przewidywalny. Wręcz przeciwnie – oswoiłem się z tym fikcyjnym światem na tyle, że nawet treść nieco słabszej jakości nie jest w stanie mnie zniechęcić do odwiedzin. Ale tym razem miałem do czynienia z książką nie będącą częścią tego cyklu.

okładka książki

Oczywiste pytania nasunęły się bardzo szybko. Ile w „Nacji” pozostało ze znanego mi stylu Pratchetta? Na ile on sam zdołał uciec od pułapek, które stawia napisanie ponad 30 książek z jednego cyklu? Innymi słowami – ile Pratchetta pozostało w najnowszym Pratchetcie?

Z takim właśnie nastawieniem przewracałem pierwsze strony książki. Kolejne rozdziały mijały mi przed nosem a pierwotne nastawienie powoli zmieniało się w smutek na myśl o zbliżającym się końcu lektury.

Z dalekiego i nieokreślonego średniowiecza Pratchett przeniósł akcję w czasy nieco nam bliższe chronologicznie, ale wciąż społecznie i technicznie egzotyczne. Czytamy więc o żaglowcach, o królach, o powozach i guwernantkach oraz o bardzo szczegółowych zapisach dotyczących następstwa tronu. Punktem wyjściowym jest szerząca się na ziemi zaraza, która – jak to w przypadku zaraz bywa – jest jedyną sprawiedliwą i nie zważa na klasę, pochodzenie, ani na kontakty osób, które zabija. Tam, gdzie nie udaje się jej dotrzeć z pomocą przychodzą siły natury i świat, czy sobie tego życzy, czy nie, musi się dostosować i niemalże zacząć wszystko od początku.

„Nacja” Pratchetta nie jest pierwszą, ale zapewne również i nie ostatnią próbą zrestartowania świata. Również opisanie przyspieszonego rozwoju społeczeństwa tak, by wyolbrzymić wszelkie wady panujące w ustrojach państwowych, czy hipokryzje tak zwanych wyższych warstw społecznych nie jest najświeższym pomysłem.
A jednak jest w Nacji coś, co sprawia, że trudno się od niej oderwać. Mimo wielu, wydawać by się mogło oczywistych rozwiązań i pomysłów – zwłaszcza wtedy kiedy czytelnik myśli, że wie co będzie dalej – książka wciąż zaskakuje. Nawet jeśli coś się dzieje zgodnie z oczekiwaniami, to prawie na pewno z powodów, o których nie pomyśleliśmy.

Pratchett w charakterystyczny dla siebie sposób zabiera czytelnika poza codzienność, do innego świata, bardzo podobnego do naszej planety, ale posiadającego „to coś”, co sprawia, że widzimy wszystko jasno i wyraźnie. Autor ubrał swoją historię w szaty godne Robinsona Crusoe, czy Magellana – być może po to, by czytelnik nie odnalazł się w treści zbyt łatwo, a może przeciwnie – po to, by zwiększyć jego zdolności percepcyjne. Tak czy inaczej Nacja wciąga jak chodzenie wieczorem po gorącej tropikalnej plaży.

Kamil Świątkowski

Rebis
ISBN: 978-83-7510-367-0