Z książkami Charlaine Harris mam jeden podstawowy problem – jest ich całkiem dużo , a wszystkie napisane dość równo i wciągająco. W przypadku cyklu o Sookie Stackhouse powoduje to coraz większe problemy z pisaniem recenzji przy jednoczesnym nie ujawnianiu sekretów intrygi. Problem tym większy, że książka wciąga, jak chodzenie po bagnach Luizjany.
Trzecie dno - to bardzo dobry przykład książki sensacyjnej – lekkiej w czytaniu, z wciągającą i odpowiednio nieprawdopodobną intrygą, barwnymi postaciami, które dość jednoznacznie zyskują sympatię, bądź antypatię czytelnika. Choć muszę przyznać, że w tym ostatnim przypadku można trochę podyskutować...
Muszę szczerze przyznać, że po tej książce spodziewałem się zupełnie innych wrażeń, niż te, których doświadczyłem kończąc lekturę. Nastawiałem się na coś w rodzaju – popularnego ostatnio – kryminału historycznego, a tymczasem musiałem się zmierzyć z...
Zanim jeszcze rozpocząłem lekturę tej książki byłem świadkiem krótkiej rozmowy, w której autor brał udział, na temat sensowności i właściwego znaczenia pojęcia „literatura kobieca”. Wniosek jaki można było wynieść z tej rozmowy, to że „literatura kobieca” jest pojęciem zarówno abstrakcyjnym, jak i sztucznym. Ale z drugiej strony... przecież życie da się zamknąć w takich samych szufladkach.
Koty same w sobie są dość zadziwiające. Chodzą, gdzie chcą i jak chcą, nikogo o nic nie pytają i najogólniej mają się za Panów Świata (względnie Panów Świata Dysku). Być może Ci z Was, którzy spędzają z kotami więcej czasu, powiedzą, że „to przecież nic nowego”. Ale tak naprawdę w przypadku Maurycego nie widzieliście jeszcze nic.
Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest być małym i utalentowanym kameleonem? Przyznam szczerze, że mi się to nie zdarzyło. Podobnych trosk nie doświadczyłem również w przypadku kota Filemona, Shreka, Nemo ani Koziołka Matołka. W tym ostatnim przypadku jednak przeżyłem mały szok, kiedy po latach oglądania go na szklanym ekrania sięgnąłem po wersję papierową. Wróćmy jednak do Kameleona.
Pamiętacie to uczucie, które kiedyś towarzyszyło Wam każdego roku mniej więcej w okolicach 24, czy 26 czerwca? Za oknem jasne słońce, a do ostatniego dzwonka zostały tylko dwie lekcje... a potem już tylko plecak, pociąg i podróż w bardziej, lub mniej sprecyzowane nieznane.
Na ostatnich targach Książki Historycznej w Warszawie trafiliśmy na stoisko firmy polskiegryplanszowe.pl , która przedstawiała między innymi Odkryj Wawel - edukacyjną grę planszową o przyjemnym historycznym zabarwieniu. Postanowiliśmy zapytać o to i owo, a efekt tego swoistego eksperymentu przedstawiemy poniżej.
Podobno każdy chłopiec, w którymś momencie, w dzieciństwie, marzy o tym, by zostać piratem, a każda dziewczynka chce zostać księżniczką. Zawsze ciekawiło mnie, kim w takim razie chcą zostać małe księżniczki. A jeśli już zostaną księżniczkami, czy nawet królewnami – czy są wtedy szczęśliwe?
Kiedy książka jest napisana dobrze, i do tego ma świetną sprzedaż, to wydaje się, ze zrecenzowanie jej nie powinno powodować żadnych problemów. Inspiracja udziela się niemal natychmiast, a słowa same przychodzą do głowy i spływaja na klawiaturę. Jedyne, co tak naprawdę trzeba wtedy zrobić, to nadążyć z pisaniem. A co, jeśli taka książka ma kontynuację?